czwartek, 26 maja 2011

Jak to z krzyżem było… ?

W trakcie poszukiwań i prac nad projektem natrafiliśmy na kolejną ciekawą nie do końca rozwikłaną historię z naszego osiedla.
Chodzi oczywiście o ten stary krzyż u zbiegu ulic: Zagorzynek, Sulisławicka i Piwonicka.
Z jego historią nierozerwalnie związana jest postać „dobrego Niemca”, bo tak wyrażało się o nim wielu mieszkańców ówczesnego Zagorzynka”. Rudolf Gruhn, Niemiec z pochodzenia, był właścicielem cegielni. Mieszkał on w dużym domu, nazywanym, często i dzisiaj, pałacem, który sam rozbudował, otoczył go ogrodem z żywopłotem. W okresie międzywojennym jego posiadłość obejmowała ponad 20 ha na południe od ul. Zagorzynek i na wschód od ul. Sulisławickiej, powiekszona później o ziemie pomiędzy ul. Smolną i Grunwaldzką. Prawdopodobnie wówczas Rudolf Gruhn ustawił na swoim gruncie , na południe od ulicy Zagorzynek, drewniany krzyż. Do dzisiaj nie mamy jednak pewności, czy krzyż z Chrystusem pośród piwonickich pól znajdował się już wcześniej, czy został wzniesiony na włościach Pana Rudolfa przez niego samego czy przez kogoś za zgodą właściciela ziem. Krzyż był ogrodzony i zadbany. Pewnym jest, że podczas II wojny światowej okupanci niemieccy zwrócili się do R. Gruhna z poleceniem zlikwidowania tego krzyża. Gruhn jednak się nie zgodził, mówiąc, że jest on na jego własności, że jemu nie przeszkadza, i że niech tak jak było zostanie. I zostało. Krzyż po wojnie, wprawdzie nieco był przesuwany z jednego miejsca na inne, ale przetrwał. Nie można tego powiedzieć o jego obrońcy – Rudolfie Gruhnie.
W czasie wojny cegielnia Gruhna krótko pracowała, a on sam powiększył swój majątek kosztem gospodarstwa Żyda Jakuba Bluma z kolonii Piwonice. Gruhn był wówczas przedstawicielem władzy niemieckiej w okolicy. Swoje stanowisko i zaufanie Niemców wykorzystywał do pomocy okolicznym Polakom. Zanim do Kalisza weszli Rosjanie, proponowano mu ukrycie się i przeczekanie frontowej zawieruchy. Odmówił wówczas, uważając, że skoro nikomu nie zrobił krzywdy, zły los go ominie. Zapłacił życiem za tę ufność w sprawiedliwość. Wkrótce po wyzwoleniu zjawili się w pałacu Gruhna Rosjanie, kazali sobie przygotować ucztę, a po jej zakończeniu przywiązali gospodarza do sań i pojechali. Ślad po „dobrym Niemcu” zaginął. Jego żona i córka pozostały w Kaliszu i tu spoczywają.
Na szczęście, są na Zagorzynku osoby, które pamięć o tych wydarzeniach chcą ocalić od zapomnienia. W tym miejscu wdzięczni jesteśmy szczególnie pani Annie Urbanowskiej i ks. proboszczowi Pawłowi Kostrzewie oraz tym wszystkim, którzy skierowali nas do nich.

W ostatnim czasie krzyż został odrestaurowany wysiłkiem parafian.









odrestaurowany krzyż





pałac Gruhna - ul. Zagorzynek 2

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz